Opis treści
Łódź była miastem barwnym i pełnym kontrastów. Odzwierciedlał to już choćby sam układ ulic: na Piotrkowskiej obok cztero-, pięciopiętrowych kompleksów domów stały drewniane parterowe chatki, obok fabryk z najnowocześniejszymi systemami maszyn [...] – prymitywne tkalnie ręczne, obok wyjątkowego dobrobytu i luksusu – biedne kwartały w północnej części miasta, na czele z Bałutami.
Tę barwną rozmaitość widać było również w strukturze społecznej, przede wszystkim na żydowskich ulicach: bogacze, którzy dorobili się majątku w jedną noc, obok żebraków z dziada pradziada. Rozgałęzione i mocno zakorzenione żydowskie życie religijne, z rabinami, uczonymi w Piśmie i instytucjami religijnymi: jesziwami, szkołami, beit midraszami, chasydzkimi sztyblami, sąsiadowało z centrami sceptycyzmu i herezji. W opozycji do praktycznego i energicznego świata fabrykantów, kupców i komiwojażerów – artystyczna warstwa literatów, malarzy, muzykantów żyła w świecie, w którym dzień zamieniał się w noc, a noc w dzień. To tam właśnie, w warsztatach ducha i wyobraźni, tkano błękitną przędzę snów, tam w małych mansardach z wysokimi oknami wyczarowywano światy z kolorów i dźwięków. Tam artystyczna jednostka czuła się wolna.
Icchak Goldkorn, Łódzkie portrety