Opis treści
W każdej legendzie tkwi ziarnko prawdy. Przez całe życie Marena wiedziała, że nie będzie jej wolno zakochać się i założyć rodziny. Nigdy nie opuści Góry Kujawskiej, a jej jedynymi towarzyszkami będą zielarki leczące mieszkańców Bydgostii. Każdego dnia uczono ją właściwości roślin i symptomów najróżniejszych choróbsk.
Okazało się jednak, że trzy przebiegłe Zorze miały względem niej zupełnie inny plan. Gdy budząca się w niej moc stała się zbyt silna, musiała wyruszyć na poszukiwania mitycznej wiedźmy i przekonać ją, by ta pomogła jej zapanować nad darem, który stał się jej przekleństwem. Jakby tego było mało, wszystko skomplikował pewien wiking, z którym połączyła ją dziwna więź. W wyścigu ze śmiercią Marena zapomniała o najważniejszej zasadzie. Zawsze trzeba rozsądnie dobierać sojuszników. Nigdy nie wiadomo bowiem, kto przyparty do muru zdradzi.
Szanuka 09-08-2020
Szanuka 09-08-2020
POZNAĆ PRAWDĘ O SOBIE „Zielarka” Katarzyny Muszyńskiej to książka, która „chodziła za mną” już od dawna. Gdy tylko zobaczyłam okładkę i przeczytałam opis, zakochałam się i wiedziałam, że nie spocznę, póki ta książka nie zagości na mojej półce, a ja w końcu będę miała okazję ją przeczytać. Miałam rację, przeczuwając, że to będzie świetna historia. Moje słowa, jakie sama do siebie wypowiedziałam, kiedy skończyłam czytać „Zielarkę”, brzmiały dokładnie tak: „Raju, jakie to było świetne”, a potem z uśmiechem na ustach przytuliłam do siebie książkę. Mam taki zwyczaj lub raczej odruch bezwarunkowy, gdy jakaś powieść całkowicie skradnie moje serce. Główną bohaterką jest młodziutka Marena, która jako czterolatka została oddana przez własną matkę na nauki do zielarek, zamieszkujących Górę Kujawską. Dziewczyna jest niezwykle pojętna, więc szybko zaczyna leczyć. Okazuje się jednak, że jest kimś więcej. Uzdrowicielką, posiadającą magiczną moc, czy jak sama mówi „żar”, która pozwala jej leczyć za pomocą magii, nie ziół. Jednak, jak się dowiadujemy później, Marena jest nie tylko zielarką i uzdrowicielką, ale również kimś innym. Kim? Tu zaczyna się zabawa, bowiem nikt wokół nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. „Już nie była zielarką, której nie czekało nic oprócz życia na wygnaniu tam w górze. Teraz miała przed sobą przyszłość i miała zamiar dobrze ją zaplanować. A jednym z kroków, który do tego prowadził, było poznanie przeszłości”. Dlatego jej nauczyciel, Wilkomir, postanawia zabrać ją w podróż do wieszczki, która może pomóc im w udzieleniu tej odpowiedzi. Jednak wieszczka to nie jedyna osoba, do której o pomoc zgłosi się Marena. Sama dziewczyna odczuwa dziwną więź z jakimś niby to człowiekiem, niby to krukiem. Kim jest ten tajemniczy jegomość i co ta więź może w ogóle oznaczać? Nie tylko dla niej, ale dla nich oboje? Towarzystwo Jaromira, syna zarządcy też nie jest jej niemiłe. Jednak czy to, co ich połączyło można nazwać miłością? Kiedy Marena podróżuje po kraju, by odkryć prawdę o sobie, jej matka Sambora, pakuje się w kolejne tarapaty. Czy i tym razem uda jej się uniknąć śmierci? Ta powieść jest pełna tajemnic, uczuć, wrażeń, zwrotów akcji i niespodzianek tak wielu, że nie można się przy niej ani przez moment nudzić. Uwielbiam twórczość Kasi i już teraz ostrzę sobie pazurki na jej kolejną książkę, „Karczmarkę”, która wyjdzie jeszcze w tym roku. Po „Zielarce” biorę na ślepo wszystko, co napisze ta bardzo utalentowana autorka. www.recenzje-szanuki.blogspot.com
Opinia nie jest potwierdzona zakupem
Anna M 24-05-2020
Anna M 24-05-2020
Akcja toczy się w XI i XII w. w Bydgostii. To czasy, gdzie zielarki nazywano wiedźmami. Ich wiedza i umiejętności przerażały ludzi. Przedstawione postacie są fikcją literacka, a opisywana historia opiera się na legendach i dawnych wierzeniach. Katarzyna Muszyńska ma ogromną wiedzę i czuje się pasję w każdym zdaniu. Stworzyła świat pradawny z detalami, odpowiednim słownictwem pasującym do tych czasów. Wykreowała bohaterów i ich dziwne, czasem straszne cechy charakteru. Opis okolicy, wiosek, budynków, przyrody, wszystko, to razem powoduje, że autorka świadomie zabiera nas w tamte czasy. Fabuła opisuje jednocześnie wydarzenia kilku osób, których losy w efekcie się splatają. Wiedźmy, stwory, wierzenia, bogowie, niepojęte moce, duchy – to wszystko wplecione w piękną opowieść, która skradał moje serce i wyłączyła umysł. I jak natchnieni, kartka po kartce chcemy więcej i więcej. Polubiłam bohaterów, tych dobrych, ale i tych z czarnym charakterem i podążałam za nimi z ciekawością. Emocje, które mi towarzyszyły przy czytaniu, to zdziwienie, zdumienie, fascynacja, niedowierzanie, zachwyt. Często moje oczy robiły się wielkie, a twarz rozpalona od wrażeń. Gdy zamknęłam ostatnią stronę, to tylko jedno słowo przyszło mi do głowy: „łał”. Tak się czułam, łał co to była z podróż, cóż za nowe doświadczenie. Jak dużo wiedzy zyskałam, bo wkroczyłam w nowy baśniowy świat. To jedna z najciekawszych książek, które ostatnio czytałam, dziękuje autorce za te nowe doznania i za tak pięknie napisaną powieść. Ten świat fantasy był dla mnie niespodzianką. To pierwsza książka tego gatunku od kilku lat w mojej biblioteczce. Szczerze jestem zakochana w tej historii i chętnie obejrzałbym jej ekranizację. Cudowna fabuła czyta się z dużą ciekawością i wręcz pochłania kolejne strony. Szybka akcja, pełna emocji i zwrotów. Polecam nawet dla tych, którym ten gatunek jest obcy.
Opinia nie jest potwierdzona zakupem