Autor niczego nie zmyśla. Pisze tylko o tym, co widział na własne oczy i co poczuł na własnej skórze, kiedy pasł krowy „w górkach na południu Polski”, rozładowywał trawlery zimą w Norwegii albo uczył się „na pilarza”. Pisze o ludziach wyniszczonych harówką, brutalnie traktowanych zwierzętach, o starych drzewach ścinanych dla pieniędzy. Nie eksponuje siebie ani swoich emocji, mówi ściszonym głosem, a i tak mocno szarpie.Andrzej Dybczak, rocznik 78, antropolog, pisarz, dokument...