Opis treści
Białystok. Według rankingu „Guardiana” żyje się tam lepiej niż w jakimkolwiek innym polskim mieście, lepiej nawet niż Wiedniu czy Barcelonie. To na Podlasiu mieszkali obok siebie Polacy, Ukraińcy, Białorusini, Żydzi i Tatarzy. To tu narodził się język esperanto i tutaj przyszło na świat pierwsze polskie dziecko z in vitro. Jak doszło do tego, że w medialnym przekazie dominują płonące mieszkania, swastyki na murach, antysemityzm, rasizm i kibolskie porachunki?
Marcin Kącki szuka śladów wymordowanych sąsiadów, przygląda się krwawiącej hostii z Sokółki, czyta tablice pamiątkowe i akta prokuratorskie. Rozmawia ze społecznikami, z przedstawicielami władzy i Kościoła, z mieszkańcami wsi i bloków, z młodymi neofaszystami.
Z tego wielogłosu wyłania się złożona historia „miasta bez pamięci”. Mocna książka pisana w bezlitosnym świetle reporterskich reflektorów, bez taryfy ulgowej, ale i bez jednoznacznych ocen.
„Białystok”, Marcin Kącki – jak czytać ebook?
Ebooka „Białystok”, tak jak pozostałe książki w formacie elektronicznym przeczytacie w aplikacji mobilnej Woblink na Android lub iOS lub na innym urządzeniu obsługującym format epub lub mobi - czytnik ebooków (Pocketbook, Kindle, inkBook itd.), tablet, komputer etc. Czytaj tak, jak lubisz!
Zanim zdecydujesz się na zakup, możesz również przeczytać u nas darmowy fragment ebooka. A jeśli wolisz słuchać, sprawdź, czy książka jest dostępna w Woblink także jako audiobook (mp3).
Czytelnik 04-12-2015
Białystok - metafora polskości
"Jesteś skinem? – pyta jednego z zatrzymanych. Tak. Co to jest? Filozofia organizacji patriotyczno-faszystowskiej. Masłowski widzi wytatuowane dłonie, prosi, by podwinął rękawy. Na jednym przedramieniu znak „Polski Walczącej”, na drugim swastyka. Jak to godzisz? – pyta. Mężczyzna patrzy w sufit, zamyśla się i pozostaje w tym stanie." Dobrze pamiętam wierszyk patriotyczny z podstawówki, ten o polskiej ziemi, zdobytej „krwią i blizną”. Wczuwaliśmy się w swoje role, my, mali patrioci-recytatorzy, ile serca i kilkuletniej pamięci starczało. Dziś patrzę z rozrzewnieniem na ten czas, kiedy wszystko było proste – czarne lub białe, dobre lub złe. Ale wydaje mi się, że rozumiem więcej, że moja pamięć i moje serce są pojemniejsze, ale też dojrzalsze. Ale są najwyraźniej miejsca w Polsce, do których skala odcieni szarości jakby nie dociera, a może ludzie widzą tylko skrajne barwy? Białostocczyzna była małą ojczyzną tolerancji religijnej i wielokulturowości, stolicą esperanto i prekursorem in vitro. Teraz natomiast – jest stolicą rasistowskich porachunków, kibicowskich wynurzeń patriotycznych, górnolotnych frazesów disco polo i ostatnim bastionem wiary w spisek Żydów i masonów. A może nie ostatnim? “Białystok. Biała siła, czarna pamięć” to zbiór różnorodnych reportaży, których wspólnym mianownikiem jest walka z wyimaginowanym wrogiem – niepolskością, kolorowym, niewierzącym, wierzącym inaczej, innym po prostu. To nieczysta walka za pomocą sztuki, dyskusji, działalności społecznej, napisów na murze, transparentów, ale i pięści. Rzecz o strachu i przekonaniu o własnej sile i nieomylności, studium miasta „ogarniętego zbiorową amnezją”*. Co kryje się za wymalowaną na szybko swastyką – powojenny mur ze śladami po kulach, tablica pamiątkowa, czyjeś wspomnienia i zawiedzione nadzieje, Bóg, honor, ojczyzna? A może jest ona zaledwie azjatyckim symbolem szczęścia i wszelkiej pomyślności? Czy nieznajomość języków może być jedynym wytłumaczeniem, dla którego rodzice nie orientują się, że ich dziecko dołączyło do grupy neonazistów? Czy nieznajomość historii zwalnia z odpowiedzialności? Czy White Power wybieli Białystok do białych kosteczek i wyprze wszystko, co czarne i nieczyste. Czy wybiórcza czarna pamięć podsycana w domu i w zagrodzie załatwi sprawę i wzmocni „żywioł polski”, jedyny słuszny? Pytania można mnożyć, ale odpowiedzi brak, bo wielu bohaterom reportaży Kąckiego zwyczajnie brak znajomości porzekadła „żyj i pozwól żyć innym”. Jeśli tak dalej pójdzie, prędzej czy później obudzimy się w społeczeństwie klaustrofobicznym, neonazistowskim, rasistowskim, antysemickim i przerażająco jednolitym. A może już w nim żyjemy? „Białystok” ma wszystko, czego dobremu reportażowi potrzeba – bolesny, niejednoznaczny temat, nietuzinkowych bohaterów oraz przygotowanego do pracy autora. I ten genialny tytuł o wielu podtekstach, znaczeniowo pojemny niczym samo miasto, które różnorodność planuje zamienić na dwukolorowość – w odcieniach bieli i czerwieni. I jeszcze mocne, wbijające w fotel zakończenie, wymowne niczym spojrzenie Pana Jezusa z podbiałostockiej parafii w Sokółce. SKRÓT DLA OPORNYCH Dla kogo na pewno tak: dla czytelnika otwartego, który wierzy, że różnorodność i poszanowanie praw drugiego człowieka (wierzącego, niewierzącego, białego, czarnego, wykształconego i nie) to podstawowe zasady demokracji, gwarantujące przetrwanie we współczesnym świecie; także dla wielbicieli rzetelnych reportaży, które poruszają tematy bolesne i niewygodne. Kto powinien unikać: każdy inny.
Opinia nie jest potwierdzona zakupem