Opis treści
Celne obserwacje Rotha wyzbyte komunałów czy zbędnych słów, przekazują pewną wizję świata. To wizja nawarstwiania się kultur i tradycji, które współistnieją w śladach pozostałych po minionych epokach. W Marsylii, tym tyglu historii „tydzień temu byli Fenicjanie, przedwczoraj Rzymianie, wczoraj Germanie, dziś Francuzi”. Daje się tu wyczuć potężną siłę napędową wieków i odnajduje sens w chaosie migracji. „Ludy napływają i odpływają wedle równie elementarnej, równie niewytłumaczalnej zasady jak ta, która rządzi ruchem wód morskich. Co znaczy obcość? Obcość jest blisko. Co znaczy bliskość? Zniknie z kolejną falą”. Roth jest przekonany, że „intelekty i kultury nie giną. Rasy nie giną. Wśród nas, może w każdym z nas żyją ludy, które na pozór znikły z powierzchni Ziemi, ale właśnie tylko z powierzchni. (…) Nie ma nic, co tylko bezwzględnie „nadchodzi”, i nic, co ostatecznie „ginie”. W przyszłości jest przeszłość. Możemy stracić starożytność z oczu, ale nie z krwi. Kto widział rzymską arenę, grecką świątynię, egipskie piramidy i nieporadne narzędzia z epoki kamiennej, musi to wiedzieć”. Nikt nigdzie nie jest obcy. Słońce jest jedno.