Opis treści
Czytając wiersze Pétera Kántora, uczymy się zachwytu nad światem. Poeta zabiera nas na spacer po rodzinnym mieście, prowadzi nad Dunaj – swoją ulubioną rzekę – pokazuje cuda, małe i duże, ale nie zapomina też o usterkach, nawet jeśli ich sprawcą jest sam Bóg.
Czytając wiersze Pétera Kántora, stajemy się mądrzejsi. Wyraźniej widzimy swoje życie i życie innych: ludzką wielkość, słabość, grzechy. Tak, okropieństwo śmierci też. A mimo to nie odechciewa nam się żyć. W pokojach wkręcamy nowe żarówki, żeby „nad światem mrok nie zapanował”.
Czytając wiersze Pétera Kántora, cieszymy się i martwimy, uśmiechamy się i smucimy razem z jednym z największych żyjących poetów węgierskich. Jesteśmy przy nim i myślimy jak on.
István Kemény
Człowiek to wańka-wstańka: upada – wstaje,
i idzie przed siebie ten biedny suseł.
Idę, póki mnie nie wystrzelą w kosmos,
idę, póki żyć się nie nauczę.
Péter Kántor