Opis treści
Listopad 2014 roku. Za sześć tygodni miało dojść do zamachu islamistów w Paryżu, niewiele wcześniej w Internecie pojawił się kolejny filmik pokazujący, jak człowiek z zasłoniętą twarzą podcina bliźniemu, klęczącemu przed nim, gardło. Scena typowa. Ubrany na czarno mężczyzna chwyta swą ofiarę za włosy i przeciąga nożem po szyi. Nie widać dokładnie jak czerwień krwi łączy się z pomarańczowym kolorem dziwnego kombinezonu, stroju dla tych, którzy nie chcieli wyznać Allaha.
Ostatniego dnia tego miesiąca światowe media zajmowały się jednak czym innym. Nie opisywały strachu i przerażenia niewinnych, nie troszczyły się o los idących pod nóż. Skupiły się na wizycie głowy Kościoła katolickiego w Stambule. Postawmy się sytuacji tych wszystkich chrześcijan, którzy są prześladowani dla imienia Chrystusa. Zastanówmy się co czują. Jak zareagowaliby na słowa papieża, że mufti mu wszystko wyjaśnił i że w Koranie mówi się o Maryi i Janie Chrzcicielu. I że po tych słowach odczuł spontaniczną potrzebę modlitwy.
Czy poczuli, że zostali zdradzeni, porzuceni, wydani na pastwę prześladowców? Dlaczego mają ginąć obstając uparcie przy tym, by właśnie nie modlić się i nie czcić Allaha w meczetach, skoro Ojciec święty pokazał, że to naturalne i zwykłe? Wystarczyło, że wszystko wyjaśnił mu mufti.
Paweł Lisicki w kontrowersyjnej i bardzo mądrej analizie przyczyn zagrożenia ze strony Islamu, którego tak boi się cywilizacja zachodu. Czy to, że Europa uważa się za chrześcijańską uratuje ją czy pogrąży?