Opis treści
Ciepła, urocza i przezabawna opowieść, dzięki której zapomnisz o całym świecie. Hołd dla wszelkiej maści dziwaków, indywidualistów, cudaków, osobliwców i bzików. To list miłosny i pocztówka z wakacji w jednym – przywodząca na myśl najlepsze filmy Wesa Andersona.
Poznajcie Piotra, włóczącego się po Europie dwudziestokilkulatka, który na skutek awarii pociągu trafia do malowniczego miasteczka, w którym znajduje się tylko jeden – działający na skraju opłacalności – hotel o dumnej, acz bezsensownej nazwie: „Żaglowiec”.
Zrządzenie losu powoduje, że właściciel obiektu omyłkowo bierze Piotra za wyczekiwanego pracownika, a nasz bohater… po prostu z dnia na dzień podejmuje się (nie swojej) pracy. Jakby tego było mało, do pomocy przy opiece nad obiektem Piotr dostaje jedynie zezowatą recepcjonistkę. Bardziej niezwykli od samego miejsca są tylko barwni ludzie, którzy je odwiedzają.
Temperamentna, wojująca aktywistka Anastazja z milionem pomysłów na sekundę, która dorabia jako lokalna prostytutka? Nierozgarnięty listonosz Erazm – samozwańczy ekspert od zakładów sportowych? Józef – ksiądz ateista? Stary generał Schmetterling, mistrz wojennych anegdot, stacjonujący w pobliskiej tajnej bazie – tak tajnej, że cholera wie, czy w ogóle istnieje? Ślepiec Wspaniały Gonzales trenujący do mistrzostw gry w lotki? Włóczęga Mike milioner, który po prostu „nie wierzy w pieniądze”?
Tylko dwie rzeczy pozostają pewne: w tym hotelu wakacje nigdy się nie kończą, a Wy nie będziecie chcieli przestać czytać.