Opis treści
Polskie centrum zepchnęło harcowników tatarskich, ale ustąpiło przed szarżą głównych sił Kantymira. Na skrzydłach ciężką walkę z ordyńcami wiedli kwarciani. Kiedy wydawało się, że to Tatarzy zostaną panami pola bitwy, oto nagle na obu ich flankach z podprowadzonych blisko polskich wozów taborowych oddano w ich stronę potężną salwę z armat, rusznic i muszkietów. Do tego ostrzału przyłączyły się chorągwie kwarciane, aż do tej pory zachowujące nabitą broń palną. Wstrząśnięci Tatarzy nie zdążyli nawet zorientować się w rozwoju sytuacji, a już uderzyli na nich białą bronią kwarciani i woluntariusze Chmieleckiego. Orda pierzchnęła w przerażeniu w stronę Martynowa, ponad którym według polskich relacji z bitwy z dymów płonących domów uformował się krzyż ogromny na niebie. W tym kierunku rzuciły się w pogoń polskie chorągwie, gromiąc w jego cieniu tatarskich wyznawców Allaha.
Uciekających Tatarów ścigano aż do Dniestru, gdzie wielu z nich z bandoletów, pistoletów i łuków zabito. Być może to wtedy Kantymir-murza był o włos od śmierci, której uniknął jedynie dzięki poświęceniu przybocznej straży. Jeźdźcy polscy zdobyli trzy znaki tatarskie, jedynie chorągiew sułtańską zdołali ordyńcy ocalić. Nie był to jednak koniec walki, oto Polacy z oddziałów Chmieleckiego, Czarnieckiego, Łęckiego i Stefana Koniecpolskiego przeprawili się przez Dniestr i odparli ogniem z broni palnej kontrataki Tatarów nad rzeką Siwką. Doszło też do walk w Martynowie, być może wycięto tam janczarów, ale hetman zdążył przybyć z głównymi siłami jazdy na pomoc Chmieleckiemu...