Opis treści
W tym czasie ogień rosyjski przeniósł się na prawe skrzydło ugrupowania polskiego, co wywołało niepokój wśród stojącej tam konnicy. Na dodatek od strony Zieleniec pojawiła się kawaleria nieprzyjaciela, rozwijająca się do szarży. Co prawda pierwszy jej impet powstrzymały czołowe szwadrony Stanisława Mokronowskiego, dowodzone przez księcia Eustachego Erazma Sanguszkę, ale w oddziale pułku buławy wielkiej koronnej powstało zamieszanie, które szybko udzieliło się tylnym szwadronom brygady Stanisława Mokronowskiego. Konnica polska poczęła zatem pierzchać z pola walki, ale Eustachy Erazm Sanguszko i inni oficerowie zdołali opanować panikę, na nowo sformować szeregi i rozpocząć szarżę na konnicę rosyjską. Wszystko to stało się w ciągu kilku minut i dlatego udało się zaskoczyć wroga. Dopiero co uciekające szwadrony polskie, wsparte częścią drugoliniowej brygady Stefana Lubowidzkiego, uderzyły z furią na rozsypanego w pościgu i kompletnie zdezorientowanego przeciwnika, co spowodowało jego całkowite rozbicie, a potem pościg aż pod Zieleńce.
W tej sytuacji Józef Poniatowski rozkazał generałowi Antoniemu Michałowi Czapskiemu, dowódcy prawego skrzydła drugiej linii, żeby wsparł całością sił ów pościg, co przyczyniłoby się do kompletnego, być może, rozgromienia rosyjskiej jazdy, a nawet całej grupy Herkulesa Markowa. Jednak Antoni Michał Czapski odmówił wykonania tego rozkazu, ponieważ nie miał go na piśmie...
(opis wydawcy)