Opis treści
Spoza fosy sułtan dostrzegł panikę w szeregach chrześcijan. Wołał w uniesieniu: „Miasto jest nasze!!!” i kazał janczarom znowu szarżować. Teraz rzucił do boju swą kompanię przyboczną, prowadzoną przez oficera olbrzymiego wzrostu imieniem Hasan. Ów Hasan przerąbał się po szczycie połamanej palisady na wały i później powszechnie uważano, że to on zdobył przyrzeczoną nagrodę za zdobycie miasta. Trzydziestu janczarów szło za nim, rąbiąc na prawo i lewo. Grecy ich odpierali. W końcu Hasana powalił na kolana cios kamieniem i został zabity. Siedemnastu jego kolegów zginęło wraz z nim. Reszta jednak utrzymała swe pozycje na palisadzie, a następni janczarzy tłoczyli się wokół, aby się do nich przyłączyć. Grecy opierali się wytrwale. Liczebniejsze siły nieprzyjaciela zmusiły ich jednak do cofania się w kierunku muru wewnętrznego. Przed nim znajdował się drugi rów, miejscami pogłębiony wskutek wybierania ziemi do umacniania palisady. Liczni Grecy zmuszeni byli cofnąć się właśnie w te doły i nie mogli wygramolić się z nich, mając za sobą wznoszący się wielki mur wewnętrzny. Turcy, którzy teraz znajdowali się na szczycie palisady, strzelali do nich i masakrowali masowo. Niebawem wielu janczarów dotarło także do wewnętrznego muru i wspięło się nań, nie napotykając oporu. Nagle ktoś z obrońców spojrzał w górę i zobaczył tureckie chorągwie powiewające na wieży nad Kerkoportą. Podniósł się okrzyk rozpaczy: „Miasto wzięte!!!”...