Opis treści
Napoleon już o godz. 9 otrzymał pierwsze meldunki o załamaniu się oporu lewego skrzydła i wołaniu o pomoc. Dla pełniejszej oceny sytuacji udał się tam osobiście z kilku oficerami sztabu. Po drodze spotkał uciekających Sasów, którzy nie dawali się zatrzymać i Bernadotte’a. Zapytał go więc z przekąsem, czy to jest ów znakomity manewr, którego wykonanie proponował mu marszałek, zamiast jego projektu rozegrania bitwy. Wściekły rzucił mu jeszcze: – Zejdź mi z oczu i opuść armię w dwadzieścia cztery godziny.
Udał się jednak zaraz dalej – do Masseny, który był niedaleko Aderklaa, gdzie trwała właśnie zawzięta walka i który wcześniej również bezskutecznie usiłował powstrzymać uciekających Sasów. Napoleon podjechawszy do kolasy Masseny powiedział do niego: – Masz tu niezły bałagan. Na co marszałek odparł: – Jak widzisz, Sire, ale to nie moja wina. Cesarz skwitował to krótko: – Wiem, to ten blagier Bernadotte, który od wczoraj robi same głupstwa.