Opis treści
–Twoja mama i twój tato… spadła na nich lawina – wydusił Lutz. Rozdzierający płacz Dixie szarpnął za jego serce. Tymczasem w drzwiach stanęła Nanni. Podniósł głowę i spojrzał na nią. Stała nieruchomo, skamieniała z bólu i wyglądała w tej chwili tak dojrzale, a zarazem pięknie,
jak obraz Madonny zastygłej w bezgranicznej żałości. Podeszła do nich i objęła dziecko, a głowę położyła na ramieniu Lutza. – Nie jesteś sam, Dixie – szepnęła. – Masz nas…